wtorek, 17 kwietnia 2012

Zakupy w Rossmannie, czyli kolejny haul :)

Witam Was w bardzo pochmurny i chłodny dzień. :)
Ostatnio jakoś mało czasu na bloga miałam. Święta minęły w mgnieniu oka, jedzonka cała masa, potem praca, teraz uczelnia i tak jakoś leci czas.

Kilka dni temu zgłosiłam się do testowania kremu ujędrniającego z Isany, nie spodziewałam się pozytywu, a jednak. Także dziś poszłam do Rossmanna z zamiarem odebrania ów kremu. Ale nie byłabym sobą gdybym nie wyszła z innymi zakupami. Ale do rzeczy...Oto co dziś kupiłam:




1. Wspomniany już krem ujędrniający z Isany. Nie będę się teraz o tym rozdrabniać. Więcej możecie znaleźć TU. :)
Cena regularna to 10,69zł za 300ml opakowanie.

2. Patyczki kosmetyczne 200szt.
Zapłaciłam 1,59zł w promocji. Regularna cena to chyba 2zł z groszami. :D

3. Olejek pod prysznic z Isany. Moja skóra jest wrażliwa, podatna na podrażnienia i miejscami sucha, więc myślę, że ten olejek pomoże zwalczyć mi tę suchość i polubimy się. Już długo zbierałam się do zakupu tego olejku, ale dziś skłoniła mnie do tego promocja, bo kosztował 3,99zł a cena regularna to ponad 5zł.

4. Krem do rąk aloesowy. Przez moją pracę ręce mam suche i podrażnione, a że skończył mi się rumiankowy krem do rąk to chciałam spróbować właśnie ten.
Zapłaciłam 3,59zł.

5. Tusz do rzęs z Wibo. Moje KWC to dwa tusze z Lovely (o których napiszę już wkrótce). Ale ostatnio czytałam na Wizażu mnóstwo pozytywnych opinii o tuszach z Wibo, więc i ja się skusiłam. Lubię mieć kosmetyk dobrej jakości za niewielką cenę, więc mam nadzieję, że spełni moje oczekiwania.
Cena tuszu to 9,69zł.

Dodatkowo kupiłam maść ochronną z witaminą A. Słyszałam, że jest dobra na suche skórki, które de facto uwydatniają mi się na twarzy. :( Mam nadzieję, że ta maść mi pomoże. Chyba, że Wy znacie inne sposoby na zwalczenie suchych skórek? :)

środa, 11 kwietnia 2012

TAG: Jesteś piękna!

Ostatnio na blogach stają się popularne TAGi, co raz ciekawsze, bo można poznać bliżej siebie samą, ale również inne bloggerki. Dziś przychodzę z TAGiem: Jesteś piękna!



Zostałam otagowana przez Nikę. 

Zasady:
1. Banerem jest Wasze ulubione zdjęcie.
2. Napisz, kto Cię otagował i podaj zasady.
3. Otaguj kilka następnych dziewczyn. 
4. Podaj 5 rzeczy, które w sobie lubisz.

Źródło: www.ladiva.pl

1. Włosy odkąd zaczęłam o nie dbać.
2. Kolor oczu bliżej nieokreślony
3. Chude kostki u nóg
4. Dłonie 
5. Rzęsy po dobrym wytuszowaniu

TAGuję:



wtorek, 10 kwietnia 2012

TAG: 5 moich urodowych obsesji

Zostałam otagowana przez Chill Cake :)


Zasady tagu:
1) Napisz kto Cię otagował
2) Zamieść baner tagu i wymień 5 rzeczy w Twoim wyglądzie, na których punkcie masz obsesję
3) Staraj się myśleć kreatywnie i nie przepisywać odpowiedzi od innych
4) Krótko wyjaśnij swój wybór. Możesz także wkleić zdjęcie każdego elementu ciała
5) Zaproś do zabawy 5 lub więcej blogerek

No to zaczynam. :D

1. Rzęsy
Moje rzęsy z natury są krótkie, cienkie i jasne. Odkąd zaczęłam używać maskary staram się je tak pomalować, aby były wyraźnie pogrubione, a przede wszystkim wydłużone. Na noc (o ile nie zapomnę) nakładam olejek rycynowy. 

2. Włosy
Powtórzę się, ale przez wizaż zaczęłam zwracać uwagę na pielęgnację swoich włosów. Uwielbiam je jak tylko zmyję olej, a na następny dzień stają miękkie, sypkie i błyszczące. :D

3. Kreska na oku
Oczywiście mogę wyjść wynieść śmieci czy pójść do sklepu nieumalowana, ale jak idę na uczelnię czy do pracy kreska brązową kredką na oku musi być! Tak samo jak wytuszowane rzęsy. :D Jeśli użyję tylko tuszu albo tylko kredki czuję się..naga. :P

4. Brzuch
Po zrzuceniu tych nastu kilogramów nie mogę osiągnąć tego czego chcę najbardziej: płaskiego brzucha. Po świątecznym obżarstwie zaczynam robić dywanowce od dziś. By zniknęły boczki i resztki oponki.

5. Paznokcie
Uwielbiam mieć długie paznokcie pomalowane na french (TŻ też taką wersję ubóstwia:D), ale bardzo cierpię z tego powodu, bo przez moją pracę muszę chodzić w krótkich i niepomalowanych paznokciach. 

Uff, ciężko było odszukać te obsesje.

TAGuję:

sobota, 7 kwietnia 2012

11. Życzenia świąteczne



Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych chciałabym Wam życzyć przede wszystkim dużo zdrowia, miłości najbliższych, by szczęście nie opuszczało Was ani na krok, pogody ducha i wiosny w sercu oraz smacznego jajka. :)


źródło: fajne-tapety.pl

piątek, 6 kwietnia 2012

10. Sałatka Gyros

Cześć. :)

Dziś przychodzę do Was z przepisem na znaną sałatkę gyros. Sałatka nie jest typowo świąteczna, lecz moja gości na stole w każde święta. 

Składniki:
- podwójny filet z kurczaka
- przyprawa kebab-gyros
- ogórki kiszone (z ok. litrowego słoika)
- cebula biała (4-5 sztuk)
- puszka kukurydzy
- mały słoik majonezu (Hellmans albo Dekoracyjny)
- czosnek (3-4 ząbki)
- kapusta pekińska (mała główka lub pół dużej)
- mały kubek jogurtu naturalnego 
- sól, pieprz
- olej

1. Podwójny filet z kurczaka pokroić w drobną kostkę, usmażyć na patelni na oleju; dodać przyprawę kebab-gyros około pół paczki. Po usmażeniu dodać do miski.
2. Ogórki kiszone pokroić w drobną kostkę, odcisnąć z soku i ułożyć na warstwie kurczaka.
3. Cebulę białą pokroić również na drobną kostkę, posolić ją i odcisnąć z niej sok. Położyć na warstwie z ogórków.
4. Kukurydzę odsączyć z soku i położyć na warstwie cebuli.
5. Polać sosem czosnkowym:
Majonez wymieszać z jogurtem naturalnym, dodać do tego czosnek przeciśnięty przez praskę oraz pieprz do smaku. 
6. Kapustę pekińską pokroić w drobne paski i ułożyć na sosie. 

A oto jak prezentuje się już gotowa sałatka:


Ja do swojej sałatki nie dodałam kukurydzy, bo moi domownicy za nią nie przepadają. Najlepiej układać składniki w przeźroczystej misce, warstwy będą się lepiej prezentować. :)

Pozdrawiam. 


czwartek, 5 kwietnia 2012

9. O tym jak schudłam..

Cześć. :)

Mamy wiosnę, może nie taką typową, bo np. u mnie jest szaro, buro i ponuro, ale za to wczoraj świeciło słońce. Wraz z wiosną my kobiety postanawiamy zrzucić trochę tłuszczyku, który nagromadziliśmy przez zimę oraz ujędrnić ciało. Najpierw warto obliczyć swoje BMI, żeby sprawdzić czy rzeczywiście dieta jest nam potrzebna czy wystarczy tylko ćwiczyć. Po stwierdzeniu, że jednak dieta jest niezbędna najważniejsza jest pierwsza zasada: motywacja! Dlaczego? - pewnie spytacie. Już odpowiadam: bo dieta zaczyna się w głowie, a do tego trzeba dojrzeć. Kolejne pytanie jakie Wam się nasunie to - czyżby? Wiem to z własnego doświadczenia. Dlatego chcę Wam trochę opisać jak to było u mnie.
Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień itd. tyłam. Jadłam to co chcę, kiedy chcę, pożerałam wszystko co było w lodówce, miałam kompulsy, żywiłam się niezdrowym, śmieciowym jedzeniem. Codziennie narzekałam Rodzicom i TŻ, że źle się czuję sama ze sobą, nie podoba mi się moje ciało, ciuchy były na mnie za małe. I tak było przez ponad rok. Wtedy przyszedł Sylwester 2010/2011 i postanowiłam sobie, że po Nowym Roku zmieniam całkowicie swój jadłospis. To był właściwy moment, bo dostałam niesamowitego kopa motywacyjnego, żeby schudnąć. Rozpoczęłam dietę 5 stycznia 2011roku z wagą 83kg przy wzroście 178cm. Mój sukces zawdzięczam pewnemu portalowi, który wówczas okazał się jednym z lepszych źródeł wiedzy na temat diety i odchudzania. Tam dowiedziałam się, że dieta to nie jest głodówka! Dieta to zmiana stylu jedzenia. Dziś chcę się z Wami podzielić sposobem jak tego dokonałam. Dodam na początku, że nie wierzę w żadne diety, w których trzeba całkowicie eliminować jakieś produkty, składają się z etapów/faz np. dukan, south beach itp. Takie diety niszczą tylko nasze zdrowie i mogą dawać efekt jojo. Nie uznaję też diet 1000kcal, 1200kcal itp.
Źródło: dourody.pl


1. Pamiętnik.
Kupiłam zwykły zeszyt 80-kartkowy. Tam zapisywałam codzienny jadłospis wraz z godzinami posiłków. Dzięki temu udało mi się kontrolować swoją ochotę na coś co nie planowałam. Warto wiedzieć, że żeby chudnąć trzeba jeść 5-6 posiłków dziennie w odstępach 3-4 godzinnych.

2. Woda
Najpierw zaczęłam codziennie rano pić szklankę wody przegotowanej letniej na czczo. Pomaga to na bezproblemowym korzystaniu z toalety. Do wody można dodać plasterek jakiegoś cytrusa np. grapefruita, cytryny lub jeśli nie lubicie cytrusów dodać suszone śliwki. Między wypiciem wody a śniadaniem powinno upłynąć ok. 30min. 
W ciągu dnia należy pić wodę najlepiej mineralną niegazowaną w ilościach 1,5-2 litry. Pamiętajcie, że wodę trzeba pić 30min przed i 30min po posiłku. Nigdy w trakcie! Wtedy jesteśmy zdolni zjeść więcej.

3. Posiłki
Po wypiciu wody przegotowanej czas na śniadanie. Posiłek ten powinien być spożyty nie później niż 2 godziny od pobudki. Powinien być to jeden z największych i bogaty w witaminy posiłek, gdyż właśnie to ma nam dać energii na cały dzień. Najlepsze są do tego owsianki, omlety. Ja osobiście jadłam śniadania bardzo bogate w białko, np. jajka na twardo, twarogi, ryby. Do tego dołączyłam pieczywo pełnoziarniste i jakiś owoc. Na obiad warto dodać więcej białka, a odjąć trochę węglowodanów. Kolacja natomiast ma być spożyta najpóźniej 3 godziny przed snem i powinna składać się z białka, np. serek wiejski, jajecznica - posiłek powinien być lekki. Mitem jest zjedzenie kolacji o 18, zwłaszcza jeśli chodzimy spać o 23.

4. Cukier, mleko, tłuszcze
Nie słodzę herbaty ani kawy od przeszło 3 lat. Polubiłam gorzki smak. 
Do kawy dodaję zawsze mleko. I uwaga! Jeśli ktoś Wam powie, że najlepiej jest używać mleko o zawartości 0,5% tłuszczu to kit pociska. Nawet sami lekarze dietetycy doradzają, że najzdrowsze jest mleko o zawartości 1,5-2% tłuszczu. Nie rozcieńczajcie go wodą! Organizmowi jest bardzo potrzebne dostarczanie tłuszczy! Oczywiście tych zdrowych, które można znaleźć w orzechach, rybach czy oliwie z oliwek. Najlepiej jest unikać potraw smażonych na głębokim tłuszczu. Ja zaczęłam smażyć na łyżce oleju lub na samej wodzie. Warto też ograniczyć jedzenie majonezu i zamienić go na jogurt naturalny. A co ze słodyczami? Ja odmawiam ich sobie całkowicie na czas Wielkiego Postu i Adwentu. W pozostałe dni jem 3-4 razy w tygodniu w niewielkich ilościach, np. 3 ciastka do kawy. Niestety jeśli tak jak ja nie możecie obyć się bez cukrów prostych - ograniczajcie je i jedzcie rzadziej.

5. Sól
Jak wiadomo - sól skutecznie zatrzymuje wodę w organizmie. A przecież nikt nie chce czuć się napompowany jak balon. Ja ograniczyłam sól do minimum. Używałam jej tylko gdy było to niezbędne. Zamieniłam ją na zioła i przyprawy poprawiające przemianę materii, np. pieprz kajeński, chilli itp. Dla mnie sól okazała się zbędna w kuchni. 

6. Jak i gdzie jeść?
W internecie aż huczy od artykułów, w których jest napisane, że posiłek należy jeść przy stole bez włączonego telewizora, komputera czy nawet radia. Dlaczego? Bo wtedy siedząc na kanapie, skupiamy swoją uwagę na wydarzeniach omawianych w mediach niż na posiłków. W rezultacie nie kontrolujemy się i jemy więcej. Najlepiej jeść w spokoju i ciszy koncentrując się na posiłku, delektując się powoli każdy kęsem. 

7. Ćwiczenia
Bez ćwiczeń efekty diety będą mniej zauważalne. Wystarczy poświęcić 15 minut co drugi dzień na dywanowce, np. brzuszki, półbrzuszki, wymachy nóg itp. Dlaczego co drugi dzień najlepiej ćwiczyć? Żeby dać czas odpocząć mięśniom. 

A co z wpadkami? Nic się nie stało. Warto zrobić sobie raz na jakiś czas cheat day. Byle nie powtarzało się za często. :)

Po stosowaniu takich zasad był efekt: 10kg mniej w 6 miesięcy. Teraz staram się jeść więcej, ale dalej kontroluję godziny posiłków, jak i same posiłki. Obecnie ważę 71kg.

Trochę się rozpisałam. Mam nadzieję, że nie zapomniałam o niczym. W razie czego, zrobię drugą notkę o diecie. Wytrwałym, którzy dobrnęli do końca, bardzo dziękuję. 

Pozdrawiam. ;)